Od wielu już lat, niezależnie od aury, z ziemi suwalskiej wyruszają pielgrzymi do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w podsuwalskich Żylinach. Także i w tym roku, w niedzielę 29 sierpnia, mimo zmiennej i deszczowej pogody, z trzech suwalskich parafii na pątniczy szlak wyruszyło ok. 500 osób. Wieloletnia tradycja pielgrzymowania do Żylińskiej parafii jest związana z dziękczynieniem za łaskę i owocne pielgrzymowanie z diecezji ełckiej na Jasną Górę.
Pielgrzymi wyszli z samego rana z trzech suwalskich parafii: pw. Bożego Ciała, z konkatedry pw. św. Aleksandra i z sanktuarium Miłosierdzia Bożego. W trasie dochodzili do nich kolejni wierni z innych parafii. W sumie w dziesięciokilometrowej pielgrzymce wzięło udział ok. 500 pątników podzielonych na trzy grupy. Wiernym towarzyszył biskup pomocniczy Diecezji Ełckiej Adrian Galbas. Pątnicy byli zachęceni do przeżycia krótkich, bo tylko jednodniowych rekolekcji w drodze. „Idziemy do naszej Matki, zanosząc swoje troski i radości” – mówił bp Galbas.
„Pielgrzymka do Żylin jest dla mnie takim „gratisem” i dziękczynieniem za udział w naszej Diecezjalnej Pielgrzymce na Jasną Górę. Przez ręce Maryi chcę podziękować Chrystusowi za moje życie pełne łask, na które absolutnie nie zasłużyłam. Tu każdy z wędrowców, tak jak do Pani Jasnogórskiej, przyniósł swoje problemy, cierpienia, prośby, ale i podziękowania za otrzymane łaski”- mówi p. Teresa Szot z Suwałk.
W kościele parafialnym w Żylinach utrudzonych pielgrzymów powitał proboszcz parafii Żylińskiej, ks. Krzysztof Żbikowski. „To jest nasz dom, bo tu jest nasz Ojciec i nasza Matka i tu powinno być nasze miejsce. Czasem Dobry Bóg wybiera szczególnych ludzi i szczególne miejsca by objawić Siebie światu i ukazać ogrom swoich łask dla każdego kto się do Niego zwraca. Takim miejscem szczególnie umiłowanym i ukochanym przez Miłosierną Miłość naszego Stwórcy jest nasz parafialny Kościół w Żylinach, znany jako „Częstochowa Wschodu” – gdzie spełnia się czekanie serca i nadziei która szuka i tęskni za światłem do nieba” – mówił ks. Żbikowski witając licznie przybyłych pielgrzymów.
Mszy św. odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił bp Adrian Galbas, biskup pomocniczy diecezji ełckiej. W homilii bp Galbas odnosząc się do dzisiejszego Słowa Bożego przestrzegał przed udawaniem, hipokryzją która zagraża każdemu: rodzicom, wychowawcom, nauczycielom, politykom czy też dziennikarzom, i „która jest chorobą śmiertelną. Żąda coraz więcej, każe płacić sobie coraz wyższe stawki. Ileż można być na scenie. Ileż można grać! (…)” – wołał biskup.
Bp Galbas tłumaczył, że „hipokryzja to głośne głoszenie jednego, a ciche robienie drugiego, stosowanie różnych, czasem wzajemnie wykluczających się zasad moralnych, do różnych konkretnych sytuacji, udawanie szlachetności, dobroci, altruizmu, czystości intencji, podczas, gdy jest w tym wszystkim ciche, ukryte dno realizacji własnych celów, ambicji i często nieszlachetnych interesów. Głośne krytykowanie i pouczanie innych za coś, co po cichu samemu się praktykuje. Hipokryzja to także tworzenie obszarów i tematów tabu, takich, o których publicznie się nie rozmawia, choć wiadomo, że istnieją i są problematyczne” – wskazywał hierarcha i dodał za Papieżem Franciszkiem, że „hipokryzja to „fałszowanie swojej duszy”, to uśmiech przyklejony do twarzy, który nie płynie z serca, to próba dogadania się ze wszystkimi, i w rzeczywistości z nikim”. Biskup pomocniczy zwrócił uwagę, że hipokryzja także „bardzo zagraża duchownym i to z jej powodu religia bardzo traci”.
Bp Galbas stawiał zgromadzonym pytania o religijność i zachęcał do solidnego i regularnego korzystania z rachunku sumienia. „Wargi pełne Boga, a serce Boga pozbawione… Czy to, że jestem w niedzielę w kościele, świadczy o mojej religijności? Owszem, ale nie do końca. Bardziej zaświadczy o niej to, gdy Eucharystia przeniknie wszystkie siedem dni tygodnia. Czy to, że modlę się codziennie z radiem, albo bez radia, świadczy o mojej religijności? Owszem, ale nie do końca. Bardziej zaświadczy o niej to, gdy modlitwa wypromieniuje na każdą chwilę dnia, na każdą moją myśl I na każde spotkanie. A przynajmniej chcę, żeby promieniowała. Kto się modli, tylko, gdy się modli, ten nigdy się nie modli. Czy to, że gorliwie noszę złoty krzyżyk świadczy o mojej religijności? Owszem, ale nie do końca. Bardziej zaświadczy o niej to, gdy na co dzień będę żył duchem ofiary, naśladując Ukrzyżowanego (…)” – tłumaczył kaznodzieja i zaznaczył, że jednym z najlepszych lekarstw na hipokryzję jest szczera spowiedź a także zdrowe relacje z innymi.
„Szczera spowiedź, to gdy stoję przed Bogiem z całą prawdą o sobie, bez udawania, bez masek. Staję przed Tym, który i tak o mnie wszystko wie. „Przenikasz i znasz mnie Panie”, powie Psalmista. Tak, On widzi moją nagość, którą próbuję nieudolnie pozakrywać różnymi kolorowymi szmatkami, widzi mój smutek, który próbuję zasłonić wiecznie uśmiechniętym uśmiechem, widzi moje duchowe zmarszczki, a nawet potężne bruzdy, które próbuję zapudrować i zaszminkować, widzi moją samotność, którą próbuję zagłuszyć przelotnymi związkami i facebookowym reżimem polubień, widzi kim jestem, pokazując się tym, kim nie jestem” – kontynuował bp Galbas. – „Widzi to wszystko i w tym wszystkim mnie nie potępia, nie przekreśla, tylko pragnie mi pomóc. On, który zrodził nas przez słowo prawdy, jak powiedział to dziś św. Jakub, dzięki swojej łasce, każdorazowo przez sakrament pokuty nas odradza, odbiera z miejsca, w którym naprawdę jestem, by podprowadzić do tego, w którym On chce, żebym był. Zamiast życia, które jest udawane, chce mi dać życie, które jest udane”.
Uroczystości odpustowe zakończyły się wspólną agapą przygotowana przez Żylińskich parafian.
rr