Msza św. w intencji powołań, w kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego w Ełku

„Prawdziwe szczęście daje tylko Bóg. Jeśli ktokolwiek może nas uczyć miłości, to Bóg, który nas kocha i z miłości do nas oddał życie na krzyżu” – mówił bp Jerzy Mazur. Biskup ełcki w IV Niedzielę Wielkiego Postu przewodniczył Mszy św., w intencji powołań, w kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego w Ełku. Msza była transmitowana przez TV Polonia.

We wstępie ks. dr Marcin Sieńkowski, rektor WSD przybliżył historie powołań na przestrzeni  30 lat istnienia seminarium. „Powołanie ma wymiar wspólnotowy, gdyż jest dla Kościoła, z Kościoła i w Kościele. Wobec tego troska o powołania i odpowiedzialność za ich rozpoznanie i wypełnienie spoczywa na wszystkich wiernych Kościoła” – mówił ks. Sienkowski i zachęcał do modlitwy o liczne i dobre powołania kapłańskie, zakonne i misyjne dla Kościoła w Polsce oraz dla Kościoła powszechnego – „Módlmy się, by ludzie młodzi mieli odwagę iść za powołaniem, którym ich Bóg obdarza”.

W homilii biskup Mazur przypomniał, że 30 lat temu św. Jan Paweł II bullą Totus Tuus Poloniae populus dokonał reorganizacji struktur administracyjnych Kościoła w Polsce. Ustanowił nowe metropolie i diecezje, w tym diecezję ełcką. „W roku jubileuszowym wyrażamy wdzięczność Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za Jego łaski, błogosławieństwo, dzięki któremu tak wiele zostało przez ten czas zrobione”.

Ukazując obraz syna marnotrawnego z dzisiejszej Ewangelii, bp Mazur przekonywał, że Bóg jest miłosierny i zawsze na nas czeka. „Nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia i nie ma miłosierdzia bez przebaczenia.  Kiedy w pokorze wyznajemy, że jesteśmy grzeszni, kiedy nawracamy się z drogi grzechu, to Miłosierny Bóg przyjmuje każdego z nas jak marnotrawnego syna i przywraca utraconą godność Swojego ukochanego dziecka” – mówił biskup i zachęcał do gorliwej modlitwy za swoich bliskich i aby nie tracić nadziei na ich nawrócenie, przemianę, na ich powrót do Boga, który czeka z otwartymi rękami.

Wskazując na zagrożenia dzisiejszego świata, biskup stwierdził, że „Rodzice wychowując swoje dziecko, nie wiedzą, jakie błędy ono popełni, idąc w świat, dlatego nie powinni za wszelką cenę troszczyć się, by dziecko miało wiele rzeczy materialnych, ale pamiętać, że dziecko ma wyjść z domu z dobrze uformowanym sumieniem. Marnotrawnego syna zgubił majątek, ale uratowało go dobrze uformowane sumienie”.

„Dziś jesteśmy świadkami tego, jak wielu ochrzczonych, głównie młodych ludzi, odchodzi od Boga, od Kościoła. Rzuca się w wir światowości. Widzimy, jak ulegają pokusom szatana, idą za współczesnymi bożkami, a są nimi: pieniądze, władza, alkohol, narkotyki. Pomyślmy o stylu życia propagowanym przez opinię publiczną. Małżeństwo się nie liczy, czystość się nie liczy. To prowadzi często do rozpadu małżeństwa, do zabijania dzieci nienarodzonych. Te i inne współczesne bożki zniewalają człowieka. Obiecują szczęście, ale go nie dają” – przestrzegał biskup i zapewniał, że „prawdziwe szczęście daje tylko Bóg. Jeśli ktokolwiek może nas uczyć miłości, to Bóg, który nas kocha i z miłości do nas oddał życie na krzyżu”.

„W imię Chrystusa, proszę was, słowami św. Pawła: „Pojednajcie się z Bogiem”. Pojednanie z Bogiem jest podstawą wszelkich ludzkich pojednań. Pogodzony z Bogiem nie może być niepogodzony ze swoim bratem, ze swoją siostrą” – wołał ordynariusz ełcki i wskazywał, że Bóg czeka na każdego zawsze z otwartymi ramionami i każdego pragnie obdarzyć swoim miłosierdziem. „Ale ty nie zapominaj o najważniejszych warunkach miłosierdzia, jakimi są odcięcie się od zła i nawrócenie. Miej odwagę rzucić się w ramiona kochającegoa Ojca, wyznać grzechy w sakramencie pokuty. Wtedy otrzymasz łaskę przebaczenia, nową szatę, pierścień i sandały. Otrzymasz szatę łaski uświecającej” – zachęcał hierarcha.

Bp Jerzy Mazur życzył zgromadzonym ewangelicznej radości, której źródłem jest decyzja porzucenia grzechu, nawrócenia się do Boga: „Człowieku, zastanów się, uznaj swój grzech, czyli nawróć się. Jak syn marnotrawny wypowiedz słowa: „Pójdę do mojego ojca i powiem mu: Zgrzeszyłem przeciw tobie i Bogu””.

Malejąca liczba nowych powołań jest widoczna w czasie codziennej kapłańskiej posługi. Dlatego od października 2021 roku, we wszystkich parafiach diecezji ełckiej została podjęta całoroczna modlitwa w intencji powołań, która jest odpowiedzią i troską Kościoła nie tylko jako forma towarzyszenia powołanym i ich formowanie, ale również budzenie powołań. Jak zauważył ks. Marcin Sieńkowski, rektor WSD w Ełku i koordynator tzw. „modlitewnej sztafety o powołania”, bardzo ważne jest dzisiaj zaangażowanie wiernych w procesie kształtowania odpowiedzialności za rodzące się powołania. Każda parafia ma wyznaczony czterodniowy dyżur modlitewny, który rozpoczyna się lub kończy niedzielą. W pozostałe dni roku dana parafia będzie mogła kontynuować modlitwy.

rr

Homilia – Ełk, WSD – transmitowana przez TVP Polonia – 27.03.2022 r.

1. Dzisiejsza IV Niedziela Wielkiego Postu to Niedziela Radości – Laetare Jerusalem!Raduj się Jerozolimo! Od tych słów rozpoczyna się liturgia mszalna. Kościół wyraża radość i wzywa do radości do radości, a powodem jest nasze wyzwolenie z niewoli grzechu. Kiedy w pokorze wyznajemy, że jesteśmy grzeszni, kiedy nawracamy się z drogi grzechu, to Miłosierny Bóg przyjmuje każdego z nas jak marnotrawnego syna i przywraca utraconą godność Swojego ukochanego dziecka.

         Powodem do radości jest także fakt, że 30 lat temu św. Jan Paweł II bullą Totus Tuus Poloniae populus dokonał reorganizacji struktur administracyjnych Kościoła w Polsce. Ustanowił nowe metropolie i diecezje, w tym diecezję ełcką. W roku jubileuszowym wyrażamy wdzięczność Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za Jego łaski, błogosławieństwo, dzięki któremu tak wiele zostało przez ten czas zrobione. W mocy Ducha Świętego rozpoznawajmy wyzwania, które stoją przed nami i zwracajmy się pokornie do Pana: „Panie, co chcesz, abyśmy czynili?”.

2.Radość właściwa dla Niedzieli Laetare dźwięczy we wszystkich trzech czytaniach. W pierwszym – stajemy wraz z Izraelem u progu nowej epoki. Zakończyła się 40-letnia wędrówka ludu Bożego przez pustynię. Oto radość z przekroczenia Jordanu i wejścia do Ziemi Obiecanej. Skończył się czas zniewolenia. Jozue z Narodem Wybranym obchodzi pierwszą Paschę. Z wielką radością Izraelici wołają: „Skosztujcie wszyscy, jak dobry jest Pan Bóg”.

Ewangelia, którą dzisiaj usłyszeliśmy, przypomina nam chyba najpiękniejszą przypowieść Jezusa, nazwaną najczęściej przypowieścią o synu marnotrawnym. Właściwie jest to przypowieść o ojcu, który okazuje bezgraniczne miłosierdzie swemu młodszemu synowi, a starszego uczy, że nie można poprzestawać na sprawiedliwości. Nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia i nie ma miłosierdzia bez przebaczenia. 

 Młodszy syn postanowił wykorzystać wolność z dala od ojca i domu rodzinnego. Ojciec daje mu część majątku, o co prosił i co się po sprawiedliwości jemu należało. Syn poczuł się wolny, z pieniędzmi w kieszeni opuszcza dom i wybiera życie na własną rękę. Ojciec wychowywał synów do samodzielności. Szanuje wolność syna i wie, że musi w życiu zdać egzamin z wolności i mądrego zarządzania tym, co posiada.

Ojciec dobrze wiedział, że nie można wychowywać młodego człowieka, jeśli nie da mu się szansy zarządzania pieniędzmi i bycia odpowiedzialnym za to, kim się jest i za to, co się posiada. Syn, niestety, nie zdaje egzaminu ani z wolności, ani z mądrości, ani z dojrzałości. Uznawał, że wolność to życie według hasła „wszystko mi wolno”, dlatego używał świata. Nie potrafił mądrze zarządzać, obliczać wydatków. Zapomniał, że pieniądze szczęścia nie dają, a jedynie pomagają być szczęśliwym, kiedy mądrze z nich korzystamy. Zabrakło mu wyobraźni mądrości, dlatego stracił pieniądze i wolność. Jezus tak to ujął: „Roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie”.

Znalazł się w tragicznej sytuacji. Nędza, głód, pusty żołądek stają się punktem zwrotnym w jego życiu. Miał świadomość grzechu, jaki popełnił względem ojca, jak i wobec Boga. Odezwało się w nim sumienie i postanawia wyznać grzech przed ojcem i prosić o przyjęcie na zasadach najemnika. Wyznał: „Zgrzeszyłem wobec ciebie i Boga”.  Miał świadomość, że zniesławił imię ojca i rodziny. Przyznał się do swojej głupoty i bankructwa.

Zadajmy pytanie: Co sprawiło, że podjął ratującą decyzję powrotu do domu ojca? Zapewne to, że w domu rodzinnym został dobrze wychowany,  że miał dobrze ustawioną hierarchię wartości i uformowane sumienie. Oto ważna nauka szczególnie dla ludzi młodych: jeśli w sercu jest właściwa hierarchia wartości, dobrze uformowane sumienie – to nie zginiesz, bo przyjdzie moment refleksji i przyznania do błędu. Powiesz: „Zgrzeszyłem wobec ciebie i Boga”. Wtedy nastąpi nawrócenie, czyli przemiana wewnętrzna człowieka.

Rodzice wychowując swoje dziecko, nie wiedzą, jakie błędy ono popełni, idąc w świat, dlatego nie powinni za wszelką cenę troszczyć się, by dziecko miało wiele rzeczy materialnych, ale pamiętać, że dziecko ma wyjść z domu z dobrze uformowanym sumieniem. Marnotrawnego syna zgubił majątek, ale uratowało go dobrze uformowane sumienie.

3. Popatrzmy na ojca, którego serce było wypełnione miłością do syna. Kiedy czekał na syna grzesznika, wybiegł na górę i „wzruszył się głęboko”.Jak napisał ks. Jan Twardowski: „Wybiegł pierwszy. Wyciągnął ręce, aby pokazać, że nie ma kija, tylko serce. Tak przebaczył synowi, że niczego mu nie wypomniał”. Ojciec okazał wielkie miłosierdzie: „rzucił mu się na szyję i ucałował go” – to znak szczególnej bliskości. Mało tego! Nie dość, że niczego nie wypomniał, to dał mu jeszcze ubranie, pierścień na palec, sandały na nogi i wyprawił ucztę.

Rembrandt na słynnym obrazie Powrót marnotrawnego syna, który znajduje się w Ermitażu w Sankt Petersburgu,przedstawia scenę ukazującą powrót skruszonego syna do rodzinnego domu. Na pierwszym planie widać młodego, ogolonego mężczyznę klęczącego przed swoim ojcem. Chłopak ubrany jest w skromną, pożółkłą, zniszczoną szatę. Na stopach nie ma jednego buta, a drugi zniszczony i stary. Lewa stopa pokryta bliznami. Musiał przejść daleką drogę, która zadała mu rany. Został pozbawiony niemal wszystkiego.

Na twarzy ojca maluje się spokój i wzruszenie spowodowane szczęśliwym powrotem syna do rodzinnego domu. Syn tuli się do ojca, chowa głowę w jego ramionach, aby czuć się bezpiecznie. Malarz uwypuklił gest przytulenia syna. Delikatnie pochylony ojciec obejmuje rękami swojego syna. Malarz namalował dwie różne dłonie – męską i kobiecą, jakby chciał nam powiedzieć, iż Bóg kocha nas podobnie jak ojciec i matka. Można na Nim oprzeć się jak na ojcu i można doświadczyć z Jego strony współczucia i pocieszenia matki.

Popatrzmy także na starszego syna z przypowieści – on również odszedł od ojca. Świadczy o tym postawa po powrocie brata. Nie powiedział do powracającego: „mój bracie”. Z wyrzutem mówi do ojca: „Skoro jednak wrócił ten syn twój…”.Wylał z serca pretensje, jakie nosił od dłuższego czasu. Starszy syn nie potrafi dzielić radości z ojcem, ponieważ jego serce jest ciasne i egoistyczne. Wprawdzie nie odszedł z domu, mieszkał pod tym samym dachem z ojcem, ale odszedł od ojca skrycie, w sercu. Sercem był od niego oddalony. Nie powiedział do ojca: „mój ojcze”. To był wielki ból dla ojca. Ojciec robił wszystko, by synowie czuli się w domu dobrze i szczęśliwie, a oni odizolowali się od siebie i od ojca. Młodszy syn powrócił, ale czy starszy powróci? Nie wiemy. Ewangelia nic nie mówi na temat jego powrotu.

W waszych modlitwach w intencji syna, córki, męża, żony, wnuka, wnuczki, kogoś bliskiego nie traćcie nadziei na ich nawrócenie, przemianę, na ich powrót do Boga, który czeka z otwartymi rękami.

4. Ta przypowieść ukazuje nam Boga Ojca, który jest miłosierny i zawsze na nas czeka. Dziś jesteśmy świadkami tego, jak wielu ochrzczonych, głównie młodych ludzi, odchodzi od Boga, od Kościoła. Rzuca się w wir światowości. Widzimy, jak ulegają pokusom szatana, idą za współczesnymi bożkami, a są nimi: pieniądze, władza, alkohol, narkotyki.  Pomyślmy o stylu życia propagowanym przez opinię publiczną. Małżeństwo się nie liczy, czystość się nie liczy. To prowadzi często do rozpadu małżeństwa, do zabijania dzieci nienarodzonych. Te i inne współczesne bożki zniewalają człowieka. Obiecują szczęście, ale go nie dają. Prawdziwe szczęście daje tylko Bóg. Jeśli ktokolwiek może nas uczyć miłości, to Bóg, który nas kocha i z miłości do nas oddał życie na krzyżu.

W imię Chrystusa, proszę was, słowami św. Pawła: „Pojednajcie się z Bogiem”. Pojednanie z Bogiem jest podstawą wszelkich ludzkich pojednań. Pogodzony z Bogiem nie może być niepogodzony ze swoim bratem, ze swoją siostrą.

Pamiętaj Bracie i Siostro! Bóg czeka na ciebie zawsze z otwartymi ramionami i pragnie obdarzyć cię swoim miłosierdziem. Ale ty nie zapominaj o najważniejszych warunkach miłosierdzia, jakimi są odcięcie się od zła i nawrócenie. Miej odwagę rzucić się w ramiona kochającego Ojca, wyznać grzechy w sakramencie pokuty. Wtedy otrzymasz łaskę przebaczenia, nową szatę, pierścień i sandały. Otrzymasz szatę łaski uświecającej.

5. To nie tylko ty szukasz Boga. Także Bóg szuka ciebie w Jezusie Chrystusie. To Jezus Chrystus objawił nam Oblicze Miłosiernego Ojca. Stawaj często przed Jezusem miłosiernym. Wpatruj się w Jego otwarty bok, otwarte serce. Patrzymy na ten ołtarz wykonany przez artystę rzeźbiarza prof. Wincentego Kućmę z Krakowa. Widzimy Jezusa miłosiernego i Apostołów Miłosierdzia, którzy w naszych czasach przypominają nam o miłosierdziu Boga. Św. Faustyna przypomina, że „ufność jest tym naczyniem, którym czerpiemy miłosierdzie Boga”i zachęca, abyśmy zaufali Jezusowi. Św. Jan Paweł II  wpatrzony w otwarte serce przypomina nam, że „nic nie jest tak człowiekowi potrzebne jak miłosierdzie Boże”.Bł. Ks. Michał Sopocko mówi, że „Miłosierdzie Boże jest najkrótszą drogą do świętości”.Stawaj często przed tym wizerunkiem, zaufaj siebie Bogu i wypowiadaj słowa: „Jezu, ufam Tobie”.

Życzę wam tej ewangelicznej radości, której źródłem jest decyzja porzucenia grzechu, nawrócenia się do Boga. Człowieku, zastanów się, uznaj swój grzech, czyli nawróć się. Jak syn marnotrawny wypowiedz słowa: „Pójdę do mojego ojca i powiem mu: Zgrzeszyłem przeciw tobie i Bogu”. Amen.

fot. al. Kamil Kaczyński

Pozostałe artykuły