Spotkanie z Dobromirem „Mak” Makowskim w ełckiej katedrze

Bierzmowanie to powołanie całej rodziny do pracy duchowej – te słowa mogli usłyszeć wszyscy, którzy przyszli na wyjątkowe spotkanie do ełckiej katedry w  czwartek, 28 kwietnia 2022 r. Po wieczornej Mszy św. Dobromir Makowski, który przeżył głębokie nawrócenie dzielił się swoim doświadczeniem i świadectwem.

Na spotkanie przybyła młodzież, a także rodzice zainteresowani poruszanym przez Dobromira Makowskiego tematem. Witając gościa, ks. kan. dr Marek Bednarski, proboszcz ełckiej katedry powiedział: „Kiedy myślałem o tym spotkaniu to przypomniał mi się cytat z Dziejów Apostolskich, gdzie jest napisane, że Pan Jezus dawał wiele dowodów, że żyje. On je ciągle daje. I takim dowodem, że Jezus żyje jest Dobromir Makowski. Przyjechał do nas z Pabianic z żoną i piątką wspaniałych dzieci. Cieszymy się, że jesteś z nami. Znając z Internetu twoją historię widać ogromne działanie Boga. Może byś tego dnia siedział w więzieniu i czekał na koniec wyroku, a przyjechałeś z piątką fantastycznych dzieci i to jest twój największy sukces. Jestem przekonany, że to jest dowód, że Jezus Zmartwychwstały żyje, działa, że podał ci rękę i stał się cud, że Ty ją  uchwyciłeś jak Piotr, który tonął w głębinach Jeziora Galilejskiego. Wystarczyło ci jeszcze tyle rozumu, żeby zawołać: „Panie ratuj, bo ginę”. I niech będzie chwała Bogu za to, że dał ci to pragnienie i twoje serce to wykrzyczało w wielkim bólu”- mówił kapłan.

Dobromir Makowski na początku swojego wystąpienia podziękował Panu Jezusowi za to, że zmienił jego życie. „Kiedy ks. proboszcz powiedział, że Jezus stale daje dowody swojej obecności, mogę tylko powiedzieć: Amen. Mam cztery córki: Dobromiłę, Ludmiłę, Tomiłę i Miłę i syna Lubomira, a moja żona ma na imię Bogumiła. Jak wyrabiałem nam wszystkim paszporty, pani w okienku poprosiła o podanie imion dzieci. Powiedziałem, a ona poprosiła o powtórzenie. Później tak kilka razy powtarzaliśmy. Kocham takie momenty. Urzędniczka myślała, że żartuję sobie z niej, ale zapewniłem, że tak nie jest. W ten sposób wyrażam Bogu wdzięczność, że uratował moje życie. Za każdym razem, gdy mogę przedstawiać swoją rodzinę, dziękuję Bogu za to, że ich mam” – mówił terapeuta.

Dobromir od 11 lat jeździ po Polsce i świecie, dzieląc się swoim świadectwem. „Dwadzieścia lat temu obudziłem się na melinie, jako bezdomny chłopak. Byłem uważany za ulicznego cwaniaka i z przekonaniem, że już mi nikt nie pomorze, żaden z moich koleżków, żaden z autorytetów, ponieważ moja dusza umierała. Ja to wiedziałem. Wiedziałem, że to co przyszło po mnie 20 lat temu na melinę nie odpuści mi, wykończy mnie, zabije mnie. Kiedyś przeczytałem taki fragment z Ewangelii, że diabeł przyszedł po to, żeby wykańczać, wyrzynać i zabijać. Patrząc dzisiaj na Ukrainę, na Rosję, na wojnę,  na aborcję, jestem pewien, że diabeł nie ma litości, zabija tak samo dzieci jak i dorosłych” – mówił.

Gość parafii katedralnej, dzieląc się swoim doświadczeniem pracy z młodzieżą uzależnioną mówił do rodziców: „Jestem tu z moją żoną i dziećmi. Chcę wam powiedzieć, że nie zawsze tak było. Przed laty byłem zupełnie innym człowiekiem. W Domu Dziecka spędziłem 12 lat. Moja mama była alkoholiczką, prostytutką i 12 lat temu popełniła samobójstwo. Tata zapił się 10 lat temu, a 5 lat temu pochowałem moją siostrę, która też popełniła samobójstwo. Nie mów mi, że w życiu można mieć ciężko. Naprawdę o tym wiem. Miałem 8 lat, jak mama pobiła mnie, połamała mi nos, uderzając moją twarzą w stół. Często mówię do kobiet, że bez pana Boga jesteście takie same jak mężczyźni. Nie lubię tego humanistycznego schematu, w którym kobietę pokazuje się jako biedną, poszkodowaną ofiarę, a nas – mężczyzn, jako katów. I mężczyzna i kobieta są stworzeniem Boga. I bez Boga jesteśmy siebie warci. To jest pierwsza myśl, którą musisz sobie zarejestrować” – wyjaśniał raper.

Nawiązując do Ewangelii Dobromir zwrócił uwagę, że po pierwszych kazaniach Jezusa były na niego cztery wyroki śmierci. „Chcieli Go zabić. A wiesz dlaczego? Bo Jezus mówił im prawdę. Dlaczego nas, ludzi tak bardzo bolała ta prawda? Co jest w nas tak zakłamanego, że latami potrafimy hodować fałsz i kłamstwa w naszym życiu, a  kiedy ktoś przychodzi z prawdą potrafimy go wyzwać, znikczemnić, wyrzucić? Pamiętam prawdę, gdy mój brat powiedział do mnie: jesteś żulem, zeszmaciłeś się, jesteś pożałowania godnym człowiekiem, okradłeś siostrę, okradasz ojca, okradasz wszystkich dookoła. Jesteś kanalią Dobromir. Moje empatyczne serce mówiło: jak mogłeś mi tak powiedzieć, mój kochany bracie?  A on powiedział: braćmi byliśmy do chwili, kiedy nie kłamałeś. Ilu z nas ma w sobie taką nikczemną postawę we wnętrzu? Jezus powiedział, że jesteśmy pokoleniem żmijowym. Jesteśmy pokoleniem często robaczywym, zepsutym. A dzisiaj, w czasach niemoralności jest tego więcej. U mnie w domu byliśmy mistrzami manipulacji, zakładania banerów: „święta rodzina”, „katolicka rodzina”. Babcia nosiła kwiaty do kościoła. Mieszkaliśmy parę metrów od największego kościoła w Pabianicach, w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbe. Tata wysyłał mnie do kościoła, żebym słuchał Ewangelii. Zachodziłem do kościoła, a on, w domu już szykował litra. Na kościół nie mogłem patrzeć. Pięknie ubrani ludzie, wszyscy tak przyzwoicie wyglądali. A kiedy wychodziliśmy z kościoła, często słyszałem jak mężczyźni mówią do swoich kobiet: „zamknij mordę, itd.” Palenie papierosów, ubliżanie…, mówiłem: Boże ja nie chce mieć z tym nic wspólnego. Nie chcę na to patrzeć. To jest obrzydliwe. Jeżeli jesteś to podzieliłeś ten świat na tych których kochasz i tych, których nienawidzisz.  Żyjemy jak tchórze. Nam się wydaje, że cenne jest to, co tu na ziemi mamy. I tak tracimy nasze dzieci. Świat zabiera nam córki, robi z nich nierządnice. Świat zabiera nam synów, robi z nich narkomanów, złodziei. Świat dewastuje krzyże, bierzemy rozwody, rozpada nam się wszystko, ale wciąż myślimy, że przetrwamy. Kurczowo się trzymamy pięknych kurtek, fajnych ciuchów a wewnątrz jesteśmy brudni. Moja rodzina też taka była” – mówił Makowski.

Raper, podczas spotkań z młodzieżą wchodzi z nimi w dialog. Mówił: „Dzisiaj zapytałem szesnastoletnie dziewczyny, czy wiedzą czym jest kod DNA. Odpowiedziały, że nie wiedzą. Zadziwiłem się: 16 lat żyjesz i nie masz pojęcia czym jest kod DNA. Często słyszę od młodych ludzi, że nie wierzą w Boga. Jak możesz wierzyć w Boga, jak nawet nie wiesz z czego jesteś zbudowany. Chociaż przez wiele lat nie miałem pojęcia czym jest kod DNA, to nigdy nie miałem wątpliwości że Bóg jest. Wiedziałem, że ktoś musiał stworzyć ziemię, bo widziałem, jak rano ktoś zapalał słońce i jak je wieczorem gasił. Nie miałem wątpliwości, że Bóg jest. Miałem żal do Niego, że moja matka mnie pobiła, że rodzice mnie pozostawili, że mieszkałem w Domu Dziecka. Miałem żal, że w mojej szkole bogata młodzież cyklicznie handlowała moim życiem, śmiejąc się ze mnie, że jestem z biednego domu, a sami żyli na koszt rodziców. Czy wiecie, że to my rodzice uczymy nasze dzieci pogardy do biedniejszego bliźniego? Dajemy swoim dzieciom telefony po 2, 3 tys. złotych i wysyłamy na największy bazar – do szkoły, żeby porównywały się z innymi dziećmi. To my czynimy z nich tępe narzędzie do tego, żeby okaleczały się nawzajem. One nawet na to nie pracują, korzystają z naszej ciężkiej pracy i kiedyś za te pieniądze sprzedadzą twoje życie. Dzieci już dzisiaj nie potrafią szanować tego, co dostaną, więc jak kiedykolwiek będą umiały uszanować twoją starość, twoją chorobę i to kim jesteś…” – zachęcał do refleksji.       

Zwrócił uwagę na to, że na to, jak postępują nasi rodzice, kim są, kim jesteśmy ma wpływ wiele czynników. Podzielił się swoim doświadczeniem: „W całej mojej chorobie obserwowałem pokoleniowy ból mojego ojca. Mój dziadek był oficerem Wojska Polskiego. Znałem historię Polski, czytałem dużo książek historycznych i płakałem nad losem Polaków. Wiedziałem, że dziadek był egzekutorem w Polskiej Armii, że zabijał Niemców. Kiedy wracał do domu bił moją babcię, maltretował mojego ojca i porównywał go. Nie wiem czy wiecie, ale diabeł pisze swoją historię wśród młodych ludzi, wciąga w szpony młodych ludzi. Dzisiaj młodzież nie chce czytać książek, nie ma pojęcia, że ich babcie, dziadkowie przeżyli koszmar 80 lat temu, bo pod lufą karabinu musieli wybierać kim mają być. Wielu z was ma multimedialne telefony i pewnie nie wiecie, że te „multimedialne strzelby”, otumaniają wasze myślenie. Zadałem kilkanaście pytań na spotkaniu z młodzieżą w szkole średniej i większość z moich odbiorców nie potrafiła się dobrze wysłowić. Nie mam do nich żalu. To my, dorośli, kupujemy im te „współczesne pistolety”, a oni dokonują intelektualnego samobójstwa na samych sobie” – zapewniał „Maku”.

Mówił o odbudowywaniu relacji z Bogiem, z żoną, z drugim człowiekiem. Na własnym doświadczeniu wskazywał, że prawdziwe życie jest w Bogu i z Bogiem. Tylko z Nim można czuć się bezpiecznie i tylko na drodze z Jezusem możliwa jest przemiana życia. Na zakończenie, przypomniał, że bierzmowanie to czas rodzinny. „Nie ma bierzmowania bez mamy i taty, być może dlatego Kościół jest dziś garbaty… Jednym z dramatów XXI w. jest to, że zatraciliśmy świadomość tego, że odejdziemy z ziemi. Jezus odchodząc powiedział, że idzie przygotować nam mieszkania w Domu Ojca. Często na spotkaniach powtarzam, że Jezus jest największym deweloperem, ponieważ złożył najpiękniejszą obietnicę dla każdego z nas: zostaw wszystko co jest tutaj i przygotuj się na transport do Nieba. Bo odejdziemy wszyscy, pytanie tylko: w jaki sposób?. Bierzmowanie to chrzest całej rodziny, to powołanie całej rodziny do pracy duchowej. Młodzi nie będę wiarygodnymi świadkami, jeżeli w swoim domu widzą fałsz, zakłamanie, obłudę i materializm życia. Jako rodzice mamy ich przygotować, bo jesteśmy ich managerami  i nauczycielami. Św. Józef i Maryja byli przykładem dla Jezusa, do pewnego etapu przygotowywali Go. Od nich uczył się funkcjonowania w strukturze ziemskiej” – przypominał Dobromir Makowski.

Po wspólnej modlitwie i błogosławieństwie, które udzielił wszystkim obecnym ks. Bednarski, była możliwość rozmowy i wsparcia fundacji RapPedagoga. Cegiełką była najnowsza płyta „Czas. Już nie ma na co czekać, pora zdejmować maski”.      

Dobromir „Mak” Makowski, znany jako „Mak” jest raperem, inicjatorem spotkań z zakresu profilaktyki uzależnień RapPedagogia, mężem i ojcem piątki dzieci, a także autorem książki „Wyrwałem się z piekła”. Podczas spotkania opowiadał o walce ze swoimi demonami wychodzeniu z uzależnienia, krętej drodze do Boga. Prowadzi ośrodek dla młodzieży uzależnionej. Jest założycielem fundacji „ Rampa”. W swojej pracy posługuje się rapem chrześcijańskim.

mr

Pozostałe artykuły